niedziela, 11 września 2011

World of Tanks - Moja przygoda z Amerykanami cz.4

     I w końcu przyszedł czas, by pokierować jednym z moich dwóch najpotężniejszych czołgów w grze. T32 (Tier VIII).
           Potężny pancerz czołowy wieżyczki, boki i tył wieżyczki lepiej opancerzone od T29, a kadłub niestety tylko odrobinę lepiej opancerzony w stosunku do poprzednika. Armata niestety ta sama co wcześniej, więc tu nie ma co spodziewać się nowości.  Ten sam damage, te same wysokie koszty zakupu amunicji - znając możliwości z walk T29, tu należało stosować tą samą strategię, w te same słabe punktu pancerza przeciwnika. I wkurzać się, kiedy nie uda się tego pancerza przebić. Jeśli chodzi o rozwój technologiczny, to zostało mi jedynie nazbierać doświadczenia, by wynaleźć T34 - następcę T32. Ale tu jeszcze brakuje mi bardzo wiele, przede wszystkim kasy, dlatego obecnie skupiam się na innych pojazdach.
          Bilans osiągnięć mam tu dużo skromniejszy niż grając T29 (z tej prostej przyczyny, że skupiłem całą uwagę na innych czołgach, innych narodowości). Zaledwie 63 stoczone bitwy, z czego 31 wygranych (49), 18 razy dotrwałem do końca (29%). Zniszczyłem 68 wozów bojowych przeciwnika, z czego 6 w jednej bitwie przy wysokim procencie celności 82%. Osiągnięcia te same co wcześniej: Specjalista 1 raz, Snajper 10 razy, Stalowa Ściana 1 raz i Wsparcie 1 raz.
          
T32 nie jest kresem mojej przygody z Amerykanami. Krótki epizod w tej prze poświęciłem zapoznaniu się z graniem jednostką artylerii. Rozwijając mój pierwszy czołg T1 Cunningham wykupiłem rozwinięcie działa samobieżnego T57 (Tier II).
          Jako że w dziedzinie walki artylerią byłem kompletnym żółtodziobem, ma to wyraźne odbicie w statystykach - 23 bitwy, z czego tylko 9 wygranych (39%), a tylko w 6 bitwach nie dałem się rozwalić (26%). O dziwo na ten czas miałem sporo zniszczeń, bo aż 26, z czego 4 w jednej bitwie. Natomiast mój brak ogrania artylerią można najlepiej wyrazić jednym wskaźnikiem - celnością rzędu 26%.
           Mimo swoich początkowych niepowodzeń nie zważałem się tym i kontynuowałem dzieło zniszczenia. Kolejnym działem samobieżnym był M37 (Tier III) z haubicą kalibru 105 mm.
          Z zapałem zasiadłem za sterami nowego działa. Swoją haubicą byłem w stanie strzelać prawie z każdy zakątek mapy nie ruszając się z miejsca. Zdawać by się mogło, że nic tylko grać i niszczyć wroga. Rzeczywistość okazała się dużo brutalniejsza niż przypuszczałem. Wyszedł tu mój kompletny brak doświadczenia w graniu tego typu jednostką. Kolejne porażki i  niecelne strzały sprawiły, że dość stanowczo powiedziałem sobie, że artylerzysta ze mnie żaden.
          Aby dojść do takiego postanowienia, sporo się poprzednio namęczyłem. Świadczy o tym 68 stoczonych walk przy 26 zwycięstwach (38%), gdzie zazwyczaj udawało mi się przeżyć do końca walki - 24 ocalałem (35%). Ze zniszczeniami sprawa wygląda marnie - tylko 48 spopielonych maszyn, w tym 4 w jednej bitwie. Jeśli chodzi o celność, to lepiej nie mówić - 23%, mój najgorszy wynik (co prawda teoretycznie mógłbym powrócić do grania M37, by się poprawić, bo nie rozwinąłem go do końca, ale to raczej nieprędko nastąpi).
         Niepowodzenia walki artylerią sprawiły, że powróciłem do grania czołgami, ale dla odmiany postanowiłem pograć lekkimi, a w dalszej perspektywie średnimi czołgami.
            Na pierwszy ogień poszedł M2 Light Tank (Tier II) - czołg lekki.
           Mając sporo kasy i dodatkowego doświadczenia, które przeznaczałem na rozwój jednostek w miarę możliwości, epizod był króciutki - 19 walk, 8 zwycięstw (42%), 7 razy przeżyłem (37%), niszcząc łącznie 17 pojazdów, z czego 5 w jednej bitwie (nieźle jak na takiego malucha) przy celności 46%.
           Kolejny bardzo króciutki rozdział to M3 Stuart (Tier III). Ten lekki czołg najczęściej brał udział w bitwach z bardzo potężnymi jednostkami, gdzie zamykałem tabelę (na górze listy jednostek biorących udział w potyczce były najsilniejsze pojazdy poczynając od Tier X, by spadać coraz niżej w dół do jednostek o coraz mniejszym Tier - czyli do mnie). Z tego też powozu moja rola ograniczała się prawie wyłącznie do szybkiego zwiadu, by po wykryciu kilku jednostek polec śmiercią "chwalebną".
      Stąd i marne statystyki: 12 bitew, 7 zwycięstw (58%, przy czym tylko w dwóch przeżyłem (17%). Zniszczyłem 9 pojazdów, w tym 4 w jednej bitwie - chyba wtedy jedyny raz byłem na szczycie listy - celność 59%.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz